sobota, 14 stycznia 2012

Operacja "homecoming" - przygotowań ciąg dalszy

            Wreszcie udało mi się nadgonić czas i sprowadzić czas wpisów, żeby odzwierciedlały bieżące wydarzenia. Jest czwartek, 5 stycznia i przygotowania do sobotniego odbioru samochodu są w bardzo zaawansowanym stadium. 

            Około południa zadzwonił Pan Piotr z informacjami. Kolejny raz wspominał, że laweta byłaby najlepszym rozwiązaniem z tego względu, że akumulator nie jest w najlepszym stanie i nie ma gwarancji, że samochód nie straci świateł podczas jazdy. Gdyby tak się stało to tylko i wyłącznie w grę wchodziłoby skorzystanie z opcji "laweta". Dodatkowo problem może być w przypadku deszczu, ponieważ wycieraczki nie są w najlepszym stanie... Pod względem mechanicznym nie ma z nimi problemu, ale pióra już się zużyły i coś tam dodatkowo jeszcze odpadło. Do omówienia została kwestia ubezpieczenia OC i zrobienia badania technicznego. Z ubezpieczeniem nie powinno być problemu, ale badanie techniczne to już zagadka i tak naprawdę kwestia podejścia stacji kontroli pojazdów. W trakcie rozmowy wspomniałem o tajemniczym darczyńcy i wyzwaniu przede mną postawionym i Pan Piotr, wspierający mnie bardzo od samego początku, postanowił sprawdzić jakie są możliwości zakupienia akumulatora na miejscu oraz ubezpieczenia samochodu. Gdyby udało się przejść pozytywnie przegląd, to trzeba by "tylko" kupić akumulator (na promocji w TESCO :-)), wycieraczki, wykupić ubezpieczenie, ubrać się ciepło, modlić się o brak deszczu, a przede wszystkim śniegu (letnie opony), no i oczywiście przejechać 280 km, najlepiej jeszcze przed zapadnięciem zmroku. Bułka z masłem! :-). Na wszelki wypadek spełniłem swoją obietnicę i skontaktowałem się z firmami świadczącymi usługi transportowe autolawetą. Oto lista potencjalnych kandydatów:

Kalisz - p. Przemek 700 zł, p. Andrzej 600-700 zł, była jeszcze opcja za 1400, ale od razu została wyeliminowana;
Konin - p. Marcin 1160 zł
Łódź - p. Robert 450 zł, inna opcja 500 zł
Sochaczew - jedna propozycja 350 zł, druga 250 złotych
Warszawa - tutaj numerów tyle ilu samozwańczych trenerów reprezentacji, a ceny już raczej grac roli nie będą, jak uda się dojechać aż w okolice stolicy! Jak trzeba będzie to nawet popcham!

Podsumowując:

Kierowca - jest,
Autolawety - są i czekają na sygnał, aby ruszyć na pomoc. Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby korzystania z ich usług,
Pogoda - nie do końca pewne czy gra w naszym zespole. Wszystkimi możliwymi kanałami oraz środkami nacisku starałem się powstrzymać zimę z dala od naszego kraju. Tych, którzy liczyli na białe Święta, przepraszam bardzo, ale Toyota Corolla KE30 nie mogła bez dachu nad głową cierpieć na dworze z zimna. Jak sprawdzałem pogodę rano pokazywali słoneczko za chmurą w Kaliszu w sobotę, a w niedzielę już śnieg. Jest zatem cień szansy,
Ubezpieczenie - na miejscu załatwimy,
Badanie techniczne - na miejscu, kontakt nawiązany,
Ciepłe ubranie - będzie!


Jeśli coś przeoczyłem to dajcie mi znać, koniecznie! Cały czas mam mętlik w głowie i nie wiem ostatecznie na co się zdecydować – pomyślę jeszcze w piątek i oczywiście będę wdzięczny za wszelkie sugestie. Tymczasem poniżej przedstawiam stan samochodu z połowy grudnia 2011 roku.













            

2 komentarze:

  1. wygląda lepiej niż na zdjęciach z allegro :) to był chyba niezły strzał - oby tylko podloga była cała to będzie dobrze... czy mam dobre wrażenie że czarny lakier jest dużo mlodszy niż reszta i skrywa jakąś historię ? czy to co jest pod nim to podkład (komora silnika, wnętrze drzwii) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach z allegro! :-)
      Dzięki za cynk - jak mi natężenie w pracy spadnie to zabiorę się do opisu tego jak to się właściwie stało, że zainteresowałem się tym samochodem. Co prawda śrubokrętu nie wbijałem w podłogę, ale wygląda solidnie :-).
      Czarny lakier rzeczywiście jest młodszy, a to co jest pod nim to zakładam, że jest to wcześniejszy kolor po prostu. Mam jakieś foty (słabej jakości) to mogę wrzucić w następnym poście.

      Usuń