Po tym jak zostały wymienione opony chciałem skoncentrować się na kolejnym elemencie samochodu, żeby wykonać następny krok w kierunku jego kompletnej renowacji. Miałem też ochotę trochę w nim posprzątać, więc tak sobie pomyślałem, że swoją uwagę skupię na czymś mało wymagającym. I w ten właśnie sposób rozpoczęły się moje zmagania z kolumną kierowniczą. Wydaje mi się, że jest to dobry moment, aby przyznać się do nieznajomości nazw niektórych elementów, z którymi przyszło mi się zmierzyć podczas pracy nad wspomnianą kolumną. Tak naprawdę to nie wiem nawet czy w ogóle dobrze nazwałem ten element! Za wszelkie pomyłki w słownictwie z góry przepraszam, a z kolei za wszystkie pouczenia serdecznie dziękuję :-). Mam nadzieję, że zdjęcia pomogą trochę w przedstawieniu tego ciężkiego tematu :-).
Na samym początku pracy zabrałem się do zdjęcia, zdemontowania znaczy się, kierownicy. Hmm... jak to w ogóle zrobić. Wydawało się, że to zadanie będzie raczej proste - odkręciłem dwie śruby kierownicy, dzięki czemu uzyskałem dostęp do głównej śruby na wale, odkręciłem ją i mogłem spokojnie zdejmować kierownicę. No i właśnie tutaj pojawił się pierwszy problem. Jako człowiek z nartury delikatny nie chciałem za bardzo nadużywać siły przy demontażu kierwonicy. Jednak nie chciała w ogóle puścić! Szarpałem coraz mocniej i mocniej, i nic. Wróciłem do domu, przeczytałem w Haynesie, potwierdziłem u Piotrka i już wiedziałem co zrobić. Na stronie, którą podesłał mi Piotrek były relacje z życia wzięte z dużą dozą mądrości. Postanowiłem postąpić zgodnie z zaleceniami i przed kolejną próbą demontażu przykręciłem śrubę do wału. Ten sprytny manewr miał ocalić mój nos w momencie, gdyby kierownica przy bardzo mocnym szarpnięciu zeszła z wału. Udało się, nos cały! :-).
Następnie odkręciłem śruby z obudowy, a potem zdjąłęm samą obudowę odsłaniając kolumnę kierowniczą tak, że wyglądała dokłanie, jak poniżej na zdjęciach. Byłem tak podekscytowany całym procesem, że kompletnie zapomniałem o zakazach Wacława wraz z klątwą, z którymi zapoznałem się kilka tygodni wcześniej. No dobrze, tak naprawdę to przeszo mi przez myśl to, żeby sfotografować postęp prac, jak to w punkcie 11 jest napisane, ale nie miałem ochoty przerywać tego interesującego zajęcia i iść specjalnie po aparat. I ten właśnie chwilowy przejaw lenistwa miał się na mnie później zemścić!
Po odkręceniu wszystkich śrubek i odpięciu przewodów elektrycznych oswobodziłem kolumnę kierowniczą i z radością zabrałem ją do mieszkania, gdzie przy wykorzystaniu wykałaczek, pałeczek kosmetycznych, spirytusu i innych środków czyszczących zabrałem się do czyszczenia. Przy okazji dowiedziałem się jak działa dźwignia kierunkowskazu i w jaki sposób przy przekręcaniu kierownicy kierunkowskaz wyłącza się samoczynnie nie wspominając już o zasadzie działania klaksonu. Zauważyłem też jakiś problem z systemem odpowiedzialnym za włączanie długich świateł i pomimo usilnych prób nie udało mi się nic zdziałać. Jak nic trzeba było zrobić zdjęcia...
Po jakimś czasie przyszedł czas na wizytę w domu rodzinnym, więc korzystając z okazji wziąłem ze sobą kierownicę wraz z resztą układu. Przyjechałem dość późno i ledwo co zdążyłem wejść do domu i przywitać się, kiedy tata zgarnął mi przywiezione rzeczy i zabrał się do działania. Nie mogłem mu pozwolić zgarnąć całą zabawę dla siebie, dlatego też postanowiłem się przyłączyć. Wspólnymi siłami udało nam się rozpracować system i wszystko działa teraz jak nowe. Powinienem chyba częściej jeździć do domu i przywozić ze sobą sukcesywnie części samochodu. Wtedy może po paru miesiącach uda mi się go przenieść, chciałoby się rzecz – w całości :-).
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tym razem udało się oszukać klątwę Wacława choć wiem, że w najbliższym czasie będzie jeszcze wiele okazji, aby dała ona o sobie znać. Trzeba zatem być czujnym i stosować się do kodeksu bushido odnawiających stare samochody. Jednakże, dzięki temu doświadczeniu, udało mi się poznać mechanizmy i logikę stojącą za tym ogromnie ważnym elementem konstrukcji samochodu. Gdyby ktoś miał kiedyś podobne problemy albo jakieś pytanie to chętnie służę pomocą :-).
kolumna kierownicza jeszcze przed rozebraniem na części |
widok poglądowy na całą kolumnę kierowniczą |
pseudo widok z góry |
próba zbliżenia |
widok en face |
rozerwana gumowa osłona na przewody |
widok poglądowy |
niesprawna (jeszcze wtedy) dźwignia |
jak to wygląda z drugiej strony - moduł odpowiedzialny za światła pozycyjne i długie znajduje się po lewej stronie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz